Nie, nie nie, nie będzie mnie jakiś maniak nachodził i przekonywał, że lepiej ode mnie zna się na bezpieczeństwie dzieci – moich dzieci! To ja tu jestem od decydowania, jak ma wyglądać plac zabaw na naszym osiedlu i żaden emerytowany esbek nie będzie mi dyktował swoich skandalicznych warunków! Tak jak powiedziałam – ma być bezpieczna nawierzchnia na plac zabaw, nie więcej i nie mniej! Nie obchodzi mnie, że on by sobie przeznaczył ten fundusz na zamontowanie krat w oknach na tym swoim drugim piętrze, bo a nuż któreś z dzieci wrzuci mu piłkę do mieszkania i będzie chciało po nią wejść.

Dla mnie najwyższym priorytetem jest bezpieczeństwo nie tylko moich, ale wszystkich dzieci z osiedla, które będą się tam bawić – w końcu są naszą przyszłością, naszą inwestycją i najważniejszymi dla nas osobami pod słońcem i nie pozwolę żeby znowu coś się stało! Gdyby bezpieczna nawierzchnia na plac zabaw była u nas już rok temu, wtedy byłoby inaczej i mały Wojtuś nie złamałby sobie może nogi w trzech miejscach…